Juliusz Słowacki Lilla 1 Vorwort polnisch und deutsch

Rolf Fieguth

 

List dedykacyjny Słowackiego do przyjaciela i kolegi Zygmunta Krasińskiego to jeden z najpiękniejszych, najdowcipniejszych i najgęstszych tekstów prozatorskich epoki romantyzmu. To dzieło sztuki samo w sobie, którego nawiązania do tragedii Lilla Weneda wymagają mocnego wysiłku interpretacyjnego, i dlatego zostało pominięte w moim niemieckim przekładzie tragedii. Jego iskrząca lekkość ujawnia się nam dzisiejszym dopiero wtedy, kiedy rozszyfrujemy liczne aluzje do mitologii i kultury antycznej, a także do współczesnych autorowi okoliczności życiowych, politycznych i historycznych (zob. przypisy tłumacza) – i kiedy rozpoznamy główną intencję listu. 

Podstawowym wzorcem tekstu jest list miłosny. Autor chce nakłonić przyjaciela do pokochania i zrozumienia nowej tragedii Lilla Weneda, a z tym także jej autora, i zachęca go do wykorzystania jej jako impulsu do stworzenia własnej, jeszcze piękniejszej Lilli, która będzie należała do nich obu. W tym celu, autor prowadzi z przyjacielem ożywioną grę ról i masek. Zwraca się do kochanka w roli „tajemniczej muzy” i nazywa go „Endymionem” (imię pięknego kochanka bogini księżyca Selene). Zwraca się do niego per „Irydion” (bohater dramatu Krasińskiego). Wreszcie pozuje przed nim na małego kolportera: ustawia bohaterów swej mrocznej tragedii jak figurki-zabawki na leśnej łące, objaśnia je przyjacielowi i podpowiada mu, kiedy powinien się smucić, a kiedy przerażać, które bogate echa literatury antycznej i współczesnej powinien rozpoznać, a które aluzje do smutnej historii Polski zrozumieć. 

W fantastycznej prehistorycznej tragedii Lilla Weneda mały, agresywny naród przybyszów (Lechitów) niszczy liczny, szlachetny lud miejscowy (Wenedów) żyjący w magicznej rzeczywistości nad jeziorem Gopło w Wielkopolsce. Na czele słowiańskich Lechitów stoi okrutna islandzka królowa o celtyckim imieniu Gwinona oraz żądny bitew król Lech. Lud Bogiem przeklęty Wenedów prowadzą do zguby żądna śmierci Roza Weneda oraz bohaterscy bracia Polelum i Lelum. Ten upadek jest odległym przypomnieniem klęski Polaków w walce wyzwoleńczej 1830/31 r. przeciwko rosyjskim okupantom. 

Haniebni zwycięzcy tragedii, Lechici, celowo przypominają nowożytnych, „sarmackich” Polaków (w tym króla Jana Sobieskiego). Z pokonanych i unicestwionych Wenedów ocala Roza Weneda, która urodzi króla Popiela, oraz bohaterski Polelum, który nosi na ręku ciało brata Leluma i po wściekłej mowie oskarżycielskiej zostaje uniesiony do nieba w paradoksalnej apoteozie. „Jeszcze lud jeden kona z wiarą okropną rozpaczy w przyszłość i zemstę” – pisze poeta, dając wyraz temu, że takie wydarzenia miały miejsce niemal wszędzie w Europie (i w Ameryce Południowej), ale tutaj dotyczą one powstania narodu polskiego. 

Grozę tego procesu wspierają odwołania do fatum antycznej tragedii, do zmierzchu bogów w sagach Eddy, do Szekspira i Osjana. Grozę potęgują dwa kontrastowe elementy fabularne, które wysuwają się na pierwszy plan: nad wyraz niedorzeczne działania misyjne komicznego świętego Gwalberta i jego „diabolicznego” sługi Ślaza, oraz trzy spektakularne i baśniowe działania świeżo ochrzczonej młodej królewny Lilli Wenedy. Ona ratuje życie ojca Derwida, który został schwytany i torturowany przez Lechitów. Jej działania udają się za każdym razem, ale w następstwie Lilla będzie zamordowana przez Gwinonę, a Derwid popełni sambójstwo. Słowacki rzekomo zaczerpnął materiał do tematu Lilli z łacińskiej inskrypcji na nagrobku w szwajcarskim Avenches, ale poznał go już wcześniej w Wędrówkach Childe Harolda Byrona (zob. przypis).

Ostatecznie poeta ma nadzieję, że jego kochanek ochroni go przed wrogością i ignorancją publiczności. Wyobraża sobie obraz dwóch poetów w polskiej potomności, w którym jego przyjaciel trzyma go na ręku, tak jak Polelum trzyma zmarłego brata. „Będziesz mnie wtedy trzymał martwego na piersiach i mówił mi do ucha słowa nadziei i zmartwychwstania, bo za życia słyszałem je tylko od ciebie”.

Za życia Słowackiego Krasiński był uważany za wielkiego romantyka obok Adama Mickiewicza, ale później polska sława Słowackiego znacznie przewyższyła Krasińskiego.

 

 

Rolf Fieguth

 

Słowackis Widmungsbrief an seinen Freund und Kollegen Zygmunt Krasiński gehört zu den schönsten, geistreichsten und dichtesten Prosatexten der Romantik. Er ist ein eigenes Kunstwerk, dessen Bezug auf die Tragödie Lilla Weneda einen hohen Interpretationsaufwand erfordert und daher in meiner deutschen Übersetzung der Tragödie weggelassen wurde. Seine perlende Leichtigkeit erschließt sich uns Heutigen erst, wenn wir die zahlreichen Anspielungen auf die antike Mythologie und Kulturwelt sowie auf die zeitgenössischen biographischen, politischen und historischen Verhältnisse des Autors entschlüsseln (siehe dazu die Anmerkungen des Übersetzers) – und wenn wir die Hauptabsicht erkennen.

Das Grundmuster des Texts ist ein Liebesbrief. Der Verfasser will den Freund dazu bewegen, die neue Tragödie Lilla Weneda, und damit auch den Tragödienautor, zu lieben, zu verstehen und als Anstoß zu einer eigenen, noch schöneren Lilla zu verwenden, die beiden dann gemeinsam gehören soll. Diese Absicht betreibt der Autor durch ein übermütiges Rollen- und Maskenspiel mit dem Freund. Er spricht den Geliebten in der Rolle einer „geheimnisvollen Muse“ an und nennt ihn „Endymion“ (so heißt der schöne Geliebte der Mondgöttin Selene). Er adressiert ihn als „Irydion“ (der Held von Krasińskis Drama). Schließlich posiert er vor ihm als kleiner Kolporteur: Auf einer Waldwiese hat er die Personen seiner düsteren Tragödie wie Spielzeugfiguren aufgebaut, erklärt sie dem Freund zeigend und sagt ihm vor, wann er sich traurig oder entsetzt dabei fühlen soll, welche überreichen Anklänge an antike und neuere Literatur er erkennen und welche Anspielungen auf die traurige polnische Geschichte er verstehen soll.

In der phantastisch-vorgeschichtlichen Tragödie Lilla Weneda vernichtet ein kleines, aggressives Volk von Zuwanderern (die Lechiten) ein großes, edles, in einer magischen Realität am großpolnischen Gopło-See lebendes ortsansässiges Volk (die Weneden). An der Spitze der slawischen Lechiten steht die grausame isländische Königin mit dem keltischen Namen Gwinona, und der kampfesdurstige König Lech. Das Volk der von Gott verfluchten Weneder wird von der todessüchtigen Roza Weneda und den Heldenbrüdern Polelum und Lelum in den Untergang geführt. Dieser Untergang soll von ferne an die Niederlage der Polen im Befreiungskampf von 1830/31 gegen die russischen Oberherren gemahnen.

Die unedlen Sieger der Tragödie, die Lechiten, erinnern mit voller Absicht an die neuzeitlichen, «sarmatischen» Polen (darunter an den König Jan Sobieski). Von den geschlagenen und vernichteten Wenedern überleben am Schluss Roza Weneda, die den König Popiel gebären wird, und der heldenhafte Polelum, der die Leiche seines Bruders Lelum trägt und nach einer furiosen Anklagerede in einer paradoxen Apotheose gen Himmel entrückt wird. «Noch ein Volk stirbt mit dem schrecklichen Verzweiflungsglauben an Zukunft und Rache», schreibt der Dichter und bringt damit zum Ausdruck, dass solches Geschehen nahezu überall in Europa (und in Südamerika) vorgefallen ist, aber hier auf die Entstehung des polnischen Volkes bezogen ist.

Der Horror dieses Vorgangs wird getragen durch Anknüpfungen an das Fatum der antiken Tragödie, an die Götterdämmerung der Edda-Sagen sowie an Shakespeare und Ossian. Den Horror verstärken zwei kontrastbildene Handlungselemente, die im Vordergrund stehen: die unsäglich lächerlichen Missionshandlungen des komischen Heiligen Gwalbert und seines «diabolischen» Adlatus Eibsch (Ślaz), und die drei spektakulären und märchenhaften Aktionen der neuchristlichen Königstochter Lilla Weneda zur Rettung ihres von den Lechiten gefangenen und gefolterten königlichen Vaters Derwid. Diese Aktionen gelingen, enden aber mit der Ermordung Lillas durch Gwinona und dem Selbstmord Derwids. Den Stoff für das Lilla-Thema bezieht Słowacki angeblich aus einer lateinischen Inschrift auf einem Grabstein im Schweizerischen Avenches, hat ihn aber schon zuvor in Byrons Childe Harold’s Pilgerfahrt kennengelernt (s. Anmerkung).

Der Dichter erhofft sich von seinem Geliebten am Ende Schutz vor den Anfeindungen eines verständnislosen Publikums. Er imaginiert ein Bild der beiden Dichter in der polnischen Nachwelt, auf dem der Freund ihn auf dem Arm hält wie Polelum seinen toten Bruder. «Du wirst dann mich Toten an der Brust halten und mir Worte der Hoffnung und Auferstehung ins Ohr sagen, denn zu Lebzeiten habe ich sie einzig von dir gehört.».

Zu Lebzeiten Słowackis galt Krasiński als der große Romantiker neben Adam Mickiewicz, später hat Słowackis polnischer Ruhm Krasiński weit überflügelt.

 

Juliusz Słowacki

 

Do Autora Irydiona[1]. List II-gi.

 

Kochany Endymionie[2] poezji, drzemiący w cieniu gajów laurowych, z lekkością i ciszą letniej błyskawicy przedzieram się przez czarne liście drzew nieśmiertelnych i trzema błyskami budzę ciebie ze snów niespokojnych. Wstań! Wstań, mój Endymionie, tajemniczej Muzy kochanku, i postąp krokiem ku mnie, a napotkasz nowy gaj fantazji, zielony sosnami teatr; bo oto dla ciebie jedynie, mój drogi, wybudowałem nową scenę, sprowadziłem duchów aktorów i rozłożyłem na leśnej murawie biegającego po świecie kolportera małe bogactwo. Odeślij mnie z nowym zarobkiem przyjaźni, ze łzą, jeżeli można, z pochwałą, jeżeli można, a będę spokojny na wieczność.

Obudź się! obudź, rzymski, w złotej zbroi, z ognistym pancerzem rycerzu! Nowe mary stoją przed tobą: oto jest wzgórze okryte zieloną murawą, na wzgórzu stoi dwanaście druidycznych kamieni i trzynasty tron z omszonego granitu; oto wzgórze ukoronowane wieńcem dwunastu biało-włosych harfiarzy, zewsząd jakby morzem czerwonego połysku oblane… to straszne wzgórza zwierciadło — to krew narodu. Śpiew dwunastu harf rozlega się nad ludem umarłych i wbiega w puste, szumiące lasy sosnowe, wołać nowych na zemstę rycerzy. Czy ci nie smutno?

Oto jest rycerz z dwojgiem serc, z mieczem jedynym, z Tella, z Kastora i z Polluxa[3] złożony; rycerz, którego jedna połowa jest tarczą, a druga śmierci żelazem — wódz mający dwie dusze i dwa ciała; nieszczęście narodu; przeznaczenie dowodzące potępionemu przez Boga ludowi… Wódz z dwojakim i nie śmiesznym już więcejnazwiskiem[4]: oto stoi na stosie ostatecznym jako posąg przyszłości. Czy go widzisz?

Oto wróżka[5], która zabrania harfiarzom rozpaczy, a jednym strasznym i mściwym czynem zajęta, stąpa po sercach ludzkich, kruszy je pod swymi nogami. Eumenida eschylowska[6] krzycząca: zwycięstwo! sto serc ludzkich za zwycięstwo. Czy się nie wzdrygasz?

 

 

 

Juliusz Słowacki

 

An den Autor des Irydion[7]. IIer Brief

 

Geliebter Endymion[8] der Poesie, der du im Schatten von Lorbeerhainen schlummerst, leicht und leise wie ein Wetterleuchten dringe ich durch die schwarzen Blätter der Unsterblichkeitsbäume und wecke dich mit drei Blitzen aus unruhigen Träumen. Steh auf! Steh auf, mein Endymion, Geliebter geheimnisvoller Muse, tu einen Schritt auf mich zu, dann wirst du auf einen neuen Hain der Phantasie treffen, auf ein föhrengrünes Theater; denn hier hab ich einzig für dich, mein Lieber, eine neue Bühne erbaut, Schauspielergeister herbeigebracht und auf Waldesrasen den kleinen Reichtum des durch die Welt rennenden Hausierers ausgelegt. Gib mir einen Gewinn von Freundschaft auf den Weg, eine Träne, wenn möglich, ein Lob, wenn möglich, dann werde ich ruhig sein für die Ewigkeit.

Erwache! Erwache, goldgerüsteter römischer Ritter im Feuerpanzer! Neue Geisterbilder stehen vor dir: hier ein Hügel, von grünem Rasen bedeckt; ein Hügel, auf dem zwölf Druidensteine und ein dreizehnter Thron von moosbewachsenem Granit stehen, ein Hügel, von zwölf weißhaarigen Harfnern bekränzt und allseits gleichsam von rotglänzendem Meer umspült … schrecklicher Spiegel des Hügels – es ist das Blut eines Volkes. Ein Gesang von zwölf Harfen ertönt über einem Volk von Toten, läuft hinein in leere rauschende Föhrenwälder und ruft neue Ritter zur Rache. Ist dir nicht traurig?

Hier ein Ritter mit zwiefachem Herzen und Einem Schwert, der ist aus Tell, Kastor und Pollux[9] gemacht; seine eine Hälfte ist Schild, die andere Eisen des Todes – ein Heerführer, der zwei Seelen und zwei Körper hat; das Unglück des Volks; bestimmt, das von Gott verdammte Volk zu führen … Heerführer doppelten und nicht länger komischen Namens[10]: hier steht er auf endgültigem Scheiterhaufen als Standbild der Zukunft. Siehst du ihn?

Hier eine Seherin[11], die den Harfnern Verzweiflung verbietet; in einer Schreckens- und Rachetat befangen geht sie über Menschenherzen und tritt sie mit Füßen. Eine aischyläische Eumenide[12] mit dem Schrei: Sieg! Hundert Menschenherzen für den Sieg. Erschauerst du nicht?

Oto jest stary i święty człowiek[13], który przyszedł łzawe Chrystusa oliwy zaszczepiać na płonkach sosnowych i zamieszkał w czaszce olbrzyma[14], a przyjazne jemu ślimaki przylazły i śliną kryształową zalepiły czaszki już pustejźrenice, powoje owinęły ją dokoła.

Oto we wnętrzu groty kościanej i ludzkiej krzyż stoi, lampa się pali i błyszczy obraz rafaelowski Boga Rodzicy. Widzisz, jak dno złote obrazu pięknie jaśnieje w ciemnościach pustego czerepu? Słyszysz, jak szemrze modlitwa? Lecz — o! biada, o! losy… słowo świętego starca miecz Rolandowy[15] wyprzedził i jeszcze lud jeden kona z wiarą okropną rozpaczy w przyszłość i zemstę. Cóż, mój Galilejczyku? [16]

Oto jest brat Rolanda, a praszczur Sobieskiego[17], człowiek silnej ręki i molierowskiej w domostwie słabości[18]; kontusz mu włożyć i buty czerwone, gdy wróci z piorunowej walki siarką cuchnący i krwią oblany po szyję. — Kontusz mu włożyć i żupan[19], niechaj panuje… bez jutra.

Oto nareszcie jest twarda dziewka skandynawska[20]; oto mniejsze mrówki ludzkości, pełne kłamstwa, wybiegów, tchórzostwa w osobie Ślaza[21].

Oto jest cały sklepik kolportera, wysypujący przed tobą swe fantastyczne figurki, za które autor sam gada; a czasem szczebioce Alfierego[22] językiem. Na cóż to wszystko?

Zaprawdę ci powiadam, jam tych mar nie wołał — przyszły same; przyprowadziła je z sobą biała Lilla Weneda; a ja ujrzawszy ten tłum ludzi, harf złotych, hełmów, tarcz i mieczów dobytych, usłyszawszy głosy zmięszane dawno już wymordowanego ludu, wziąłem jednę z harf wenedyjskich do ręki i przyrzekłem duchom powieść wierną i nagą, jaka się posągowym nieszczęściom należy.

Ile razy więc, zwyczajem teraźniejszych poetów, chciałem zacząć kwilącą serca dyssekcją, lub melancholizowaniem sztucznym obrazów prostą legendę okrasić, tyle razy mary zjawione krzyczały z krajów przeszłości: „serca nasze były zdrowe i ciała, w mowie naszej nie było niespodziewanych concetti[23]. Choć córki królewskie, nie wzdychałyśmy do księżyca, choć synowie królewscy, pędziliśmy woły na paszę. Osjan[24] usłyszał naszego zgonu historię, lecz

Hier ein alter, heiliger Mann[25], der kam, um Christi tränende Olivenreiser auf Föhrenschösslinge zu pfropfen und Wohnung nahm in einem Riesenschädel[26], da krochen freundliche Schnecken hinzu und verklebten dem leeren Schädel mit kristallenem Schleim die Augenlöcher, und Winden wanden sich um ihn.

Hier steht im Inneren der knöchernen Menschengrotte das Kreuz, eine Lampe brennt, und es leuchtet das Raffaelbild der Gottesmutter. Siehst du, wie schön der Goldgrund des Bildes glänzt in den Finsternissen des leeren Schädels? Hörst du das gemurmelte Gebet? Aber – o Weh! O Schicksal! … dem Wort des heiligen Alten kam ein Rolandsschwert[27] zuvor, und noch ein Volk stirbt mit dem schrecklichen Verzweiflungsglauben an Zukunft und Rache. Nun, mein Galiläer?[28]

Hier ein Bruder des Roland und Vorfahr Sobieskis[29], ein Mann starken Arms und molièrescher Schwäche im Hausstand[30]; einen Kontusch leg ihm an und rote Schuhe, wie er aus blitzeschlagendem Kampf heimkehrt, nach Schwefel stinkend und blutbegossen bis zum Hals. – Einen Kontusch lege ihm an und einen Zupan[31], und lass ihn König sein … ohne Zukunft.

Hier schließlich eine harte skandinavische Weibsfigur[32]; hier die kleineren Ameisen der Menschheit voll Lügen, Ausflüchten, Feigheit, in der Person des Eibsch[33].

Hier denn der ganze kleine Laden des Hausierers, der seine fantastischen Figürchen vor dir ausschüttet, für die schwätzt der Autor; und manchmal zwitschert er in der Sprache Alfieris[34]. Wozu das alles?

Wahrlich, ich sage dir, ich habe diese Geister nicht gerufen – sie kamen selbst; die weiße Lilla Weneda brachte sie mit; da sah ich diese Menge von Menschen, goldenen Harfen, Helmen, Schilden und gezogenen Schwertern, da hörte ich die Stimmen des schon lange gemordeten Volkes, nahm eine der wenedischen Harfen in die Hand und versprach den Geistern wahren und nackten Bericht, wie es monumentalem Unglück gebührt.

Sooft ich da nach der Sitte heutiger Dichter eine jammernde Dissektion des Herzens beginnen oder die schlichte Legende mit kunstreich melancholisierten Bildern schmücken wollte, schrien mir die Geister aus ihren Vergangenheitslanden zu: „unsere Herzen und Körper waren gesund, unsere Sprache hatte keine überraschenden concetti[35]. Auch als Königstöchter seufzten wir nicht den Mond an, auch als Königssöhne trieben wir unsere Bullen zur Weide. Ossian[36] hörte die Geschichte unseres Todes, fand

 

 

nie znalazł w niej dosyć chmur księżycowych, duchów, sarn, błyskawic i wiatru wzdychającego po mogiłach, ani więc ruszył harfy na omszonym dębie wiszącej, ale odpędził nas w mgłę niepamięci rozpaczne. Lecz ty, mówiły dalej mary, któregośmy widziały w ciemnym Agamemnona grobowcu[37], ty, jadący niegdyś brzegami laurowego potoku, gdzie Elektra królewna płótno bieliła matczyne, mów o nas prosto i z krzykiem.”

Tak namówiony, wziąłem pół posągową formę Eurypidesa[38] tragedii i rzuciłem w nią wypadki wyrwane z najdawniejszych krańców przeszłości; a jeżeli Bóg mi pozwoli, to na tej nieco marmurowej podstawie, oprę szersze, bardziejtęczowe, lecz mniej fantastyczne niż Balladyna tragedie; tylko ty, Irydionie, nie opuszczaj mnie śród zimnego świata słuchaczy, tylko ty mi nie daj uczuć chłodu, który mi na czoło od twarzy ludzkich powiewa; a gdybyś widział na mnie idące węże, weź w rękę harfę Lilli Wenedy i przemień te gady w słuchaczów. Ile razy z tobą byłem, zdawało mi się, że wszyscy ludzie mają oczy rafaelowskie, że dosyć jest jednym słowa zarysem pokazać im piękną postać duchową, że dbać nie trzeba o niedowidzenie, a chronić się tylko przesytu; sądziłem, że wszyscy ludzie obdarzeni są platońską i attycką uwagą; że dodawszy do stworzonego już przez poetów świata jednę taką postać jak nimfa uwieńczona jaskółkami, które pierzchają z włosów, dotknięte słońca promykiem; jednę taką postać jak w owym wierszu o Termopilach[39], który na końcu księgi umieściłem, niby chór ostatni śpiewany przez poetę. Na Odyna![40] niech wrzeszczą samochwalce, a ja z drgającymi ustami wracam pod skrzydła twoje ochłonąć.

A teraz, słyszę, że mnie pytasz, skąd się w mojej myśli biała postać Lilli Wenedy zjawiła… posłuchaj. Przed pięciu laty mieszkałem nad jeziorem w Szwajcarii, blisko miasteczka Villeneuve, dawnego Avencium[41]. Miasteczko to, położone na zielonej równinie w końcu jeziora, niedaleko zamku Chillon i skał Heloizy, czarowało mnie swoją wiejską i spokojną pięknością; na jasnych i wodnistych łąkach zbudowane, uśmiecha się wiosenną zielenią spod czarnych gór, które, podobne rzymskiemu legionowi, stoją groźne, nachylone, gotowe spaść i rozprószyć… Co? kilka małych domków, biało odbitych w jeziorze, mały kościołek z piramidalną wieżyczką i rzęd ciemnych drzew kasztanowych, które jesienią owieszone

 

 

darin aber nicht genug Mondwolken, Geister, Rehe, Blitze und seufzenden Wind über Gräbern, rührte darum die Harfe nicht an, die an der bemoosten Eiche hing, sondern scheuchte uns in Vergessensnebel und Verzweiflung. Doch du, sprachen weiter die Geister, den wir in Agamemnons düstere Grabstätte[42] sahen, du, der du einst an den Ufern des lorbeernen Baches reistest, wo Königstochter Elektra das Betttuch der Mutter wusch, sprich von uns einfach und schreiend.“

So angesprochen nahm ich die halb monumentale Form der Tragödie des Euripides[43] und warf Vorfälle hinein, die den allerältesten Rändern der Vergangenheit entrissen waren; und wenn Gott es mir gewährt, will ich auf dieses etwas marmorne Fundament einige Tragödien setzen, regenbogenbunter, doch weniger fantastisch als Balladyna; nur verlass du mich nicht, Irydion, in der kalten Welt der Hörer, nur lass du mich nicht die Gefühlskälte verspüren, die mir von den Menschengesichtern auf die Stirne weht, und wenn du die auf mich zuzüngelnden Schlangen siehst, so nimm Lilla Wenedas Harfe in die Hand und verwandle das Gewürm in Hörer. Immer, wenn ich mit dir zusammen war, kam es mir vor, alle Menschen hätten Raffaels-Augen, man vermöchte ihnen mit Einem Wort-Aufriss eine schöne Geistesgestalt vor Augen führen, man müsste keine Fehlsicht befürchten, sondern sich lediglich vor Übersättigung hüten; ich meinte, alle Menschen seien mit platonischer und attischer Aufmerksamkeit begabt; man bräuchte der schon von den Dichtern erschaffenen Welt nur eine einzige Gestalt hinzuzufügen wie meine Nymphe, mit Schwalben bekränzt, die ihr aus den Haaren stieben, sobald sie ein Sonnenstrahl trifft; nur eine einzige Gestalt wie meine Nymphe, die mit ihren Händchen an einer Kette von traurig über den Himmel ratschenden Kranichen hängt, dann könnte man den Athenern den Blick zum Himmel wenden. Jetzt sehe ich, dass es anderer Gespenster, anderer Farben, anderer Bilder bedarf. Dennoch weiche ich nicht von meinem Weg; leer und breit, wie er ist, erinnert er mich an die goldenen Wüsten von Suez, wo mir so wohl war, als ich mich nur nach Sonne und Sternen richtete. Das ist letztlich für mich der notwendige Weg; denn immer, wenn ich mit Wirklichkeitsdingen in Berührung komme, sinken mir die Flügel und ich werde traurig, als müsste ich sterben; oder aber zornig wie in dem Thermopylen-Gedicht[44], das ich an das Ende des Buches gesetzt habe, gleichsam als letzten Chor, den der Dichter singt. Beim Odin[45]! Sollen sie schreien, die Prahlhänse, ich verziehe mich mit zitternden Lippen unter deine Fittiche, um zu mir zu kommen.

Aber jetzt vernehme ich, dass du mich fragst, woher die weiße Figur der Lilla Weneda mir in den Sinn kam? … Höre. Vor fünf Jahren wohnte ich in der Schweiz an einem See, nahe des Städtchens Villeneuve, des alten Avencium[46]. Dieses Städtchen, auf grüner Ebene am Ende des Sees, unweit des Schlosses Chillon und der Felsen der Héloïse gelegen, bezauberte mich mit seiner ländlichen und ruhigen Schönheit; auf hellen und feuchten Wiesen erbaut, lächelt es frühlingsgrün unter den schwarzen Bergen

 

 

mnóstwem chłopiąt, tłukących z koron owoce, rumienią się hożą czerwonością wesołych twarzy, niby jabłonie sadów naszych mnóstwem owoców spłonione. Takim jest dzisiaj to miasteczko; lecz niegdyś, przed wiekami, na tym samym miejscu odbywała się okropna jakaś ofiara: musiało być poświęcenie się, rozpacz, szczęk broni, miecz katowski ucinający głowę starca i słowo: S. P. Q. R.[47] błyszczące na rzymskich chorągwiach.

Czas wszystko uciszył. Z całej owej historii został tylko jeden grobowiec z następującym napisem:

 

Julia Alpinula

Tu leżę,

Nieszczęśliwego ojca nieszczęśliwa córka,

Bogów awentyńskich kapłanka.

Wyprosić ojca od śmierci nie mogłam.

Nieszczęśliwie umrzeć w losach jego było.

Żyłam lat XXIII. [48]

 

Mój Irydionie, ta młoda dziewica, ta czysta kapłanka, co żyła tylko lat 23, skarżąca się tak cicho a tak przeraźliwie z przeszłości, ona to zamieniła się w Lillę Wenedę; chciałem kwiat łączny przenieść do Polski: niosłem go ze świętym uczuciem, aby nie strącić zeń rosy, listka nie ułamać. Ta mara srebrnej białości, która na dziwnej zieleni łąk szwajcarskich, na odłamie skały stawała przede mną, teraz zmartwychwstawszy nad Gopłem, opowiedziała swego poświęcenia się historią; cicha, czysta, biała i spokojna, ale głęboko w serce nawet przez ojca własnego raniona.

Dawniej jeszcze, jadąc przez pińskie błota[49], widziałem mnóstwo lilij wodnych[50] i mnóstwo chłopów wychudłych od głodu; między chłopami a nenufarem litewskim taki był związek, że chłopstwo jadło kwiatów łodygi, nie mając chleba; łodygi te bowiem rdzeń mają słodką, gąbczastą, która za pokarm służyć może. Co z tego pińskiego wspomnienia do tragedii wniknęło, zobaczysz.

A teraz, kiedym ci się wyspowiadał, usiądź na ułamku jakiej dawnej ruiny, albo pod cieniem Wirgilowego lauru[51] i niech cię gwarząca moja przeszłość otoczy, usiądź nad kryształową jaką

 

 

hervor, die wie eine Römerlegion drohend und vorgebeugt bereitstehen und gleich fallen und alles zerschmettern wollen … Nämlich ein paar kleine Häuschen, die sich weiß im See spiegeln, ein kleines Kirchlein mit pyramidalem Türmchen und eine Allee dunkler Kastanienbäume, die im Herbst von zahlreichen Bübchen erklettert werden, um die Maronen aus den Wipfeln zu schlagen, und das üppige Rot der fröhlichen Gesichter annehmen, wie in unseren Gärten die Apfelbäume mit ihren rotbackigen Früchten. So bietet sich heute dies Städtchen dar, aber einst, vor Jahrhunderten, hat sich an eben dieser Stelle ein schauriges Schlachten zugetragen: da muss es Selbstaufopferung, Waffenklirren, ein Henkersschwert, das einem Alten den Kopf abschlug, und die Buchstaben S.P.Q.R.[52] gegeben haben, die einst auf römischen Bannern leuchteten.

Die Zeit hat das alles mit Schweigen bedeckt. Von der ganzen Geschichte blieb nur ein Grabstein mit folgender Inschrift übrig:

 

Julia Alpinula

Hier liege ich,

Unglückliche Tochter eines unglücklichen Vaters,

Priesterin aventinischer Götter.

Ich konnte den Vater nicht freibitten von seinem Tod.

Unglücklich zu sterben war sein Los.

Ich lebte XXIII Jahre.[53]

 

Mein Irydion, diese Jungfrau und keusche Priesterin, die nur 23 Jahre lebte und so still und so erschreckend aus der Vergangenheit heraus klagt, die hat sich in Lilla Weneda verwandelt; ich wollte eine verbindende Blume nach Polen bringen; ich trug sie mit heiligem Gefühl, um keinen Tau von ihr zu schütteln und kein Blättchen zu knicken. Dieses Traumbild von silbernem Weiß, das mir auf dem erstaunlichen Grün Schweizer Matten, auf einem Stück Fels erstand, ist nun am Gopło-See auferstanden und hat die Geschichte ihrer Selbstaufopferung erzählt, weiß und still, aber tief im Herzen sogar vom eigenen Vater verwundet.

Früher, wenn ich durch die Pinsker Sümpfe[54] reiste, sah ich viele Wasserlilien und viele vom Hunger gezeichnete Bauern; zwischen der litauischen Seerose[55] und den Bauern gab es die Verbindung, dass die Landbevölkerung die Stängel der Blume aß, weil sie kein Brot hatte; diese Stängel besitzen

 

 

i smętną wodą, abyś z książką moją mógł to zrobić, co zamyślona z białą różą w ręku dziewczyna: to jest, oberwać ją liść po liściu, rzucić w wodę płynącą i pytać cię losu listków o los człowieka; a zniszczywszy tak ciało Lilli Wenedy, odtwórz ją na nowo w myśli swojej większym blaskiem odzianą i piękniejszą sto razy, i niech ta postać do nas obojgu należy, niech będzie jako łańcuch łączący dwóch Wenedów ręce, nawet w śmierci godzinie[56]. A tych dwóch wodzów! czy ty myślisz, Irydionie, że tworząc ów mit jedności i przyjaźni, nie łudziłem się słodką nadzieją, że kiedyś, i nas tak we wspomnieniach ludzie powiążą i na jednym stosie postawią… ty mnie wtenczas umarłego będziesz trzymał na piersiach i mówił mi do ucha słowa nadziei i zmartwychwstania, albowiem za życia słyszałem je od ciebie jedynie.

 

Paryż, dnia 2 kwietnia 1840

 

 

nämlich ein süßes, schwammartiges Mark, das zur Nahrung dienen kann. Was aus dieser pinskischen Erinnerung in die Tragödie eingegangen ist, wirst du sehen.

Und jetzt, da ich mich bei dir ausgebeichtet habe, setz dich auf ein Stück von alter Ruine oder in den Schatten eines Vergilschen Lorbeerbaums[57] und lass dich von meiner sprechenden Vergangenheit umfangen, setz dich an ein kristallenes, trauriges Wasser und mach es mit meinem Buch, wie ein versonnenes Mädchen mit ihrer weißen Rose: pflücke Blättchen um Blättchen, wirf es ins fließende Wasser und lass dich vom Los der Blättchen nach dem Los des Menschen befragen; wenn du auf diese Weise Lilla Wenedas Körper vernichtet hast, dann erschaffe sie neu in deinem Kopf, glänzender angetan und hundertmal schöner, und diese Gestalt soll uns beiden gehören, sie sei wie die Kette, welche die Hände der beiden Weneder noch in der Todesstunde verband[58]. Denkst du, mein Irydion, ich hätte mich bei der Erschaffung dieses Mythos von Einheit und Freundschaft dieser beiden Helden nicht in der süßen Hoffnung gewiegt, dass dereinst die Menschen in ihren Erinnerungen auch uns auf Einen Scheiterhaufen stellen werden … du wirst dann mich Toten an der Brust halten und mir Worte der Hoffnung und Auferstehung ins Ohr sagen, denn zu Lebzeiten habe ich sie einzig von dir gehört.

 

Paris, 2. April 1840

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

[1] Irydion — dramat Zygmunta Krasińskiego (1836 r. ).

[2] Endymion (mit. gr.) — piękny pasterz, w którym zakochała się bogini Selene. Symbol antycznej erotyki.

[3] Wilhelm Tell  – legendarny bohater szwajcarskiej wolności (por. dramat Fryderyka Schillera, 1804). Wsławił się strzałem z kuszy do jabłka położonego na głowie swego syna, chroniąc w zapasie strzałę dla tyrańskiego oficera obcej władzy. Kastor i Polluks  — bohaterscy bliźniacy, synowie Zeusa i Ledy.

[4] Lelum-Polelum, potoczna dwuwyrazowa fraza w sensie „niedojda“. Słowacki świadomie używa tych wyrazów jako imion dla dwu bliźniaczych bohaterskich królewiców wenedyjskich.

[5] Roza Weneda – postać łącząca przymioty proroczej Kasandry i matkobójczyni Elektry.

[6] Eumenidy a. Erynie  — boginie zemsty; w mit. rzym.: Furie. Eschylowski — pochodzący ze sztuki Ajschylosa (525–456 p.n.e.), gr. tragediopisarza.

[7] Irydion — Drama von Zygmunt Krasiński (1836).

[8] Endymion  — schöner Hirte, den die Mondgöttin Selene liebte. Symbol antiker Erotik.

[9] Wilhelm Tell — Schweizer Freiheitsheld im Konflikt mit fremder Herrschaft (s. das Drama von F.Schiller 1804). Berühmt für seinen Schuss auf den Apfel, der auf den Kopf seines Sohnes gelegt wurde, und für den Ersatzpfeil, den er für den tyrannischen fremden Vogt bereithielt. Kastor i Pollux –  heldenhafte Söhne des Zeus und der Leda.

[10] Lelum-Polelum – Spottbezeichnung etwa wie „Schlafmütze“. In direkter Umkehrung dieses Sprachgebrauchs nennt Słowacki seine beiden heldenhaften königlichen Weneder-Brüder Lelum und Polelum.

[11] Roza Weneda ­ vereint Eigenschaften der Unglücksprophetin Kassandra und der Muttermörderin Elektra.

[12] Eumeniden oder Erynnien — Rachegöttinnen; in d. röm. Mythologie.: Furien. „Aischyläisch“ — bezogen auf  Aischylos (525–456 a.Chr.n.), griechischer Tragödienautor.

 

[13] św. Gwalbert, misjonarz chrześcijański. postać w Lilli Wenedzie.

[14] Jest to pusta czaszka germańskiego boga Odyna.

[15] Roland, tragiczny bohater starofrancuskiej Pieśni o Rolandzie (Chanson de Roland X/XI wiek), który zginął w walkach z Saracenami. Jego miecz Durendal, dar od Karola Wielkiego, zawierał chrześcijańskie relikwie.

[16] Galilejczyk – stronnik Jezusa z Galilei, chrześcijanin.

[17] Sobieski – Jan Sobieski (1626-1696), słynny polski dowódca wojsk, a od 1674 Król Polski i Wielki Książę Litewski; bohater odsieczy Wiednia w 1683 r.

[18] Aluzja do komedii  Grzegorz Dyndała, Czyli mąż pognębiony (George Dandin ou Le Mari confondu (1668) Moliera (1622-1673).

[19] Kontusz, żupan — części polskiego szlacheckiego stroju narodowego.

[20] Gwinona, islandzka żona króla Lecha w tragedii Lilla Weneda.

[21] Ślaz – postać w Lilli Wenedzie, „diabelski”  sługa św. Gwalberta.

[22] Vittorio Alfieri (1749-1804), klasyczny dramaturg włoski.

[23] concetto, concetti – barokowo-manierystyczne figury retoryczne, w których rozbieżne obszary rzeczywistości umieszczane są w analogii w zręcznie paradoksalny sposób. Przykład z listu Słowackiego: Misjonarz Gwalbert „przyszedł łzawe Chrystusa oliwy zaszczepiać na płonkach sosnowych”.

[24] Osjan  — rzekomy autor Pieśni Osjana, średniowiecznych poematów celtyckich, utworu poety James Macpherson (1736-1796).

[25] Heiliger Gwalbert, fiktiver christlicher Missionar in  Lilla Weneda.

[26] Gwalberts Zelle ist in einem leeren Schädel des germanischen Gottes Odin/Wotan untergebracht.

[27] Roland – tragischer Held des altfranzösischen Rolandsliedes (Chanson de Roland, X/XI Jh.), der im Kampf gegen die Sarazenen fiel. Sein Schwert Durendal, ein Geschenk Karls des Großen, enthielt christliche Reliquien.

[28] Galiläer – Anhänger von Jesus aus Galiläa; Christ.

[29] Sobieski – Jan Sobieski (1626-1696), polnischer Heerführer; seit 1674 König von Polen und Großherzog von Litauen. Held der Entsetzung Wiens von der Türkenbelagerung 1683.

[30] Anspielung auf Molières Komödie Georges Dandin, oder der gehörnte Ehemann („Georges Dandin ou le mari confundu“; 1668)

[31] Kontusz und Żupan — Teile der adligen polnischen Nationaltracht

[32] Gwinona, isländische Frau von König Lech in Lilla Weneda.

[33] Eibsch ­ poln. Ślaz, „diabolischer“ Adlatus des Heiligen Gwalbert.

[34] Vittorio Alfieri (1749-1803), klassischer italienischer Dramatiker.

[35] concetto, concetti ­ barock-manieristische Redefiguren, in denen auf scharfsinnig-paradoxe Weise disparate Wirklichkeitsbereiche in eine Analogie gesetzt werden. Beispiel aus Słowackis Brief: der Missionar Gwalbert kam. „um Christi tränende Olivenreiser auf Föhrenschösslingezu pfropfen».

[36] Ossian  — angeblicher Dichter der mittelalterlichen keltischen Lieder des Ossian (1760), verfasst von James Macpherson.

[37] Agamemnon — wódz Greków w wojnie trojańskiej, zabity po powrocie przez żonę; aluzja do wiersza „Grób Agammenona” w dodatku doLilli Wenedy.

[38] Eurypides ( ur. około 480 p.n.e., zm. 406 p.n.e.), słynny dramaturg starogrecki.

[39] Wiersz o Termopilach – „Grób Agamemnona”.

[40] Odyn – najwyższy bóg germański.

[41] Słowacki mieszkał latem 1835 r. w Veytaux („Veytoux”) nad Jeziorem Genewskim, w pobliżu Villeneuve VD, zamku Chillon, rozsławionego przez Byrona, i gór opisanych w powieści Julie, czyli nowa Heloiza (Julie ou la Nouvelle Héloïse, 1761) genewskiego pisarza i filozofa Jeana-Jacques’a Rousseau (1712-1778). „Avencium/Aventicum” czyli Avenches oddalone jest o 77 kilometrów.

[42] S. das Gedicht „Agamemnons Grab“ im Anhang zu Lilla Weneda.

[43] Eurypides (ca. 480–406  a. Chr. n.) — altgriechischer Tragödienautor.

[44] „Thermopylen-Gedicht“ – „Agamemnons Grab“, op. cit.

[45] Odin – germanischer Haupt-Gott.

[46] Słowacki wohnte im Sommer 1835 in Veytaux („Veytoux“) über dem Genfersee, nahe Villeneuve VD, der durch Byron berühmt gewordenen Burg Chillon, und der in dem Roman Julie, oder die Neue Heloise (Julie ou la Nouvelle Héloïse, 1761) des Genfer Autors und Philosophen Jean-Jacques Rousseau (1712-1778) geschilderten Berge. „Avencium/Aventicum“ oder Avenches liegt 77 km entfernt.

[47] S. P. Q. R.  — skrót od Senatus populusque Romanus, tj. senat i lud rzymski; hasło państwa rzymskiego.

[48] Tekst pochodzi z autorskiego komentarza do Wędrówki Childe Harolda (Childe Harold’s Pilgrimage, 1816-1818), pieśń III, 66, Lorda Byrona (1788-1824). Łacińska wersja brzmi: Julia Alpinula. Hic jaceo. Infelicis patris infelix proles. Deae Aventiae Sacerdos. Exorare patris necem non potui: Male mori in fatis ille erat. Vixi annos XXIII. O jej źródłach zob. Daniel Maggetti, Julia Alpinula à la trace, postf. de Claire Jaquier, Genève, Zoé, 2005

[49] Błota Pińskie – Bagna Prypeci, bagna na południu Wielkiego Księstwa Litewskiego (Białoruś) i północnym wschodzie Królestwa Polskiego (północny zachód Ukrainy). Młody Słowacki przemierzał ten region w drodze między Wilnem, Krzemieńcem i Barem.

[50] Lilia wodna, nenufar litewski: Nymphaea alba.

[51] Aluzja do neapolitańskiego grobu rzymskiego poety Wergiliusza (70-19 p.n.e.).

[52] S. P. Q. R. — Senatus populusque Romanus, Senat und Volk von Rom; Losung des römischen Staats.

[53] Der Text stammt aus dem Kommentar des Autors zu Childe Harold’s Pilgerfahrt (Childe Harold’s Pilgrimage, 1816-1818), Lied III, 66, von Lord Byron (1788-1824). Die lateinische Fassung lautet: Julia Alpinula. Hic jaceo. Infelicis patris infelix proles. Deae Aventiae Sacerdos. Exorare patris necem non potui: Male mori in fatis ille erat. Vixi annos XXIII. Zu deren Quellen siehe Daniel Maggetti, Julia Alpinula à la trace, postf. de Claire Jaquier, Genève, Zoé, 2005

[54] Pinsker Sümpfe – Prypjat-Sümpfe, Sumpfgebiet im Süden des Großfürstentums Litauen (Belarus) und Nordosten des Königreichs Polen (Nordwesten der Ukraine). Diese Region durchquerte der junge Słowacki auf seinen Wegen zwischen Wilna, Krzemieniec und Bar.

[55] Litauische Seerose: Nymphaea alba, Wasserlilie.

.

 

[56] W finale Lilli Wenedy, ostatni Wenedyjczyk Polelum, stojąc na stosie pogrzebowym wenedyjskich rycerzy z przykutym trupem brata Leluma na ręku, jest wzięty do nieba.

 

[57] Anspielung auf das Grabmal des römischen Dichters Virgil (70-19 v. Chr.) in Neapel.

[58] Am Ende von Lilla Weneda wird der letzte Weneder Polelum, der seinen an ihn geketteten toten Bruder Lelum trägt, vom Scheiterhaufen der wenedischen Ritter in den Himmel versetzt.